Translate

wtorek, 30 kwietnia 2013

Chapter 10

*oczami Niall'a*
    - Caro - wyszeptałem jej do ucha. - kocham Cię, jesteś moim światem, dla Ciebie bije moje serce.
- Oh, niall... - powiedziała, a po jej policzkach spłynęły łzy. - Kochanie, nigdy Cię nie opuszczę, a Ty nigdy nie opuścisz mnie. Będziemy razem aż do śmierci... - wyłkała, po czym zaczęła znikać.Dosłownie, rozpływać się w powietrzu..
- Caro! CAROLINE! - krzyczałem, i patrzyłem jak znika, nie mogąc zrobić nic... - Nie odchodź, proszę!
    Spojrzała się na mnie swoimi zielonymi oczami, a jej usta wyszeptały 'kocham Cę'... Potem znikła.
Usiadłem skulony, i zacząłem płakać. Nie miałem obok siebie drugiej połowy. Byłem wrakiem. Wrakiem człowieka bez serca...
   Chciałem umrzeć... Siedziałem, w bezruchu, gdy nagle poczułem wstrząs. Nie, to nie wstrząs... To mną ktoś trzęsie... Ktoś mnie woła... Ona mnie woła... Woła mnie do siebie...


    

    Nagle gwałtownie się obudziłem. Nade mną stała Caroline, która była wtulona w Zayn'a. Chciałem coś powiedzieć, ale nie mogłem. Gdy tylko miałem zamiar wykrztusić jakiś wyraz, czułem ostre pieczenie w gardle. Spróbowałem podnieść głowę, lecz porzuciłem ten zamiar, ponieważ gdy ledwo ruszyłem głową poczułem przeszywający ból.
    Poruszałem tylko oczami. Przyglądałem się mojej dziewczynie. Rozmawiała z moim najlepszym kumplem. Chciałem usłyszeć o czym, lecz mówili między sobą zbyt cicho.
    Nagle ku mojemu zaskoczeniu Caroline zaczęła płakać. Zayn przytulił ją jeszcze mocniej, i powiedział że wszystko będzie dobrze. Ona tylko spojrzała w jego oczy i oznajmiła, że dziękuje mu za to, że jest przy niej, w tych trudnych chwilach.
    Chciałem krzyknąć, że tu jestem, i że nie musi już płakać, ale z mojego gardła wydobył się tylko jakiś dziwny dźwięk, w ogóle nie przypominający mojego głosu.
    Cały czas, miałem otwarte oczy. Nagle zauważyłem, że Zayn spojrzał się w moją stronę, a potem szepnął coś Caro do ucha i wyszedł do reszty chłopców czekających za salą.
    Mój wzrok, ponownie skupiłem na sylwetce mojej dziewczyny, odwróconej do mnie tyłem. Długie włosy  opadały jej na plecy. Chciało mi się płakać, że jestem bezsilny, bo nie mogę nic zrobić aby ją zawołać, abym na nią spojrzał. Gdy nagle ona odwróciła się zapłakana, i szybko do mnie podeszła.
    - Niall... - wyszeptała, i chwyciła mnie za rękę. - Byłam tu cały czas, czekałam aż się obudzisz, nie spałam... 
    Chciałem się odezwać, lecz nie mogłem. Chwyciłem jej rękę mocniej, i spojrzałem jej w oczy. Widziałem w nich troskę i radość, spowodowaną zapewne tym, że się obudziłem.
    - Caro... - zaskrzeczałem i poczułem pieczenie w gardle. - wody...
    Zareagowała natychmiast. Wyszła z sali, na odchodnym rzuciła że za chwilę wróci. Podeszła do Zayn'a i wzi ęła od niego swoją torebkę. Chwilę porozmawiali, po czym Caro wróciła do mnie.
    - Proszę - powiedziała, podając mi butelkę. - Pomóc CI? - zapytała, a gdy wyszeptałem ciche 'tak' delikatnie podniosła mnie do pozycji siedzącej, i pomogła mi się napić.
    Od razu poczułem się lepiej. Pieczenie w gardle zmniejszyło się, nie do końca, lecz byłem zdolny z nią porozmawiać.
    - Caroline - zacząłem. - Nie do końca pamiętam co się zdarzyło, lecz wiem dlaczego ten wypadek się wydarzył. Jechałem po prezent dla Ciebie - powiedziałem cicho. Włożyłem rękę pod poduszkę, i wyciągnąłem spod niej coś, po czym niezauważalnie schowałem to do kieszeni mojego szpitalnego płaszcza. -  Caro, pomóż mi wstać, proszę, muszę Ci coś powiedzieć.
    Dziewczyna pomogła mi posłusznie, i już w mgnieniu oka stałem przed nią.
    - Wiem, że nie znamy się za długo, dopiero kilka miesięcy - zacząłem. - Ale Caro, jesteś dla mnie wszystkim, nie wiem co bym zrobił, gdyby Cię nie było. Kiedy ujrzałem Cię po raz pierwszy, zakochałem się po uszy. Wydawałaś mi się idealna... Sprawiałaś wrażenie sympatycznej lecz stanowczej. Doznałem miłości od pierwszego wejrzenia. Już wiem co to jest, i jest to najprzyjemniejsze uczucie na ziemi. - zakończyłem swój dialog, po czym uklęknąłem jednym kolanem na ziemi przed nią. - Zrozumiem, jeśli odmówisz, ale dla Ciebie bije moje serce. Tak wiem , że jesteśmy młodzi, lecz ja tak dłużej nie mogę, za bardzo Cię kocham... Caro czy... - wyciągnąłem z kieszeni pudełeczko, i otworzyłem je. Naszym oczom ukazał się pierścionek z brylantem.- Czy wyjdziesz za mnie?
    Dziewczyna stała przez chwilę w ciszy. I patrzyła się na mnie. Już traciłem nadzieję, gdy po jej policzkach spłynęły łzy.
    - Skarbie... - zaczęła. - Oczywiście, że tak - powiedziała, po czym uklęknęła obok, i pocałowała mnie. W tamtej chwili, byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
    Chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie. Jak widać, nasz pocałunek trwał za długo, ponieważ Zayn i reszta chłopaków, delikatnie odciągnęli nas od siebie po jakimś czasie.
    Wyciągnąłem pierścionek z pudełka, i włożyłem go Caro na palec. Od dzisiaj, staliśmy się nierozłączni. Wtedy pomyślałem, że będzie ona zawsze tylko moja. Tylko moja...
    Z rozmyślania, wyrwał mnie namiętny pocałunek dziewczyny i jej słowa.
    - Już nigdy Cię nie opuszczę, rozumiesz? - powiedziała płacząc - Zawsze będziemy razem, Ty i ja... - wyszeptała, i wtuliła się we mnie. A ja, odwzajemniając uścisk, wyszeptałem:
-Będę z Tobą aż do końca... I nawet o jeden dzień dłużej...

___________________________________

Wiem, rozdział trochę banalny, ale brak weny...
Podobało wam się? Nie wiem kiedy następny rozdział, bo musi mnie najść co dalej :)
Lecz już chyba wiem... ♥
PROSZĘ WAS  JEŻELI MACIE KOMENTOWAĆ, TO KOMENTUJCIE Z SENSEM. 
NIE Ż Y C Z Ę SOBIE KOMENTARZY TYPU 'SUPER CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ' BŁAGAM WAS, WYRAŻAJCIE SWOJĄ OPINIĘ, A NIE WPISUJCIE MI TU ZA KAŻDYM RAZEM OKLEPANYCH TEKŚCIKÓW.
Dziękuję. :)

sobota, 27 kwietnia 2013

Chapter 9

    - Nie! To jest mój kot, odwal się od niego!
- No proszę, tylko ten raz, to była laska nie z tej ziemi!
- A co mnie obchodzi, że jakaś laska ma kota który szuka partnera?! Jeśli Nando's, jest Ci potrzebny tylko do tego to idź już!
- Ale...
- IDŹ!
     Podszedł bliżej i zrobił do mnie maślane oczka.
- Harry - westchnęłam - na mnie to nie działa.
- No błagam Cię,  pożycz mi go tylko na dziś!
- Mam Ci pożyczyć kota? - pokręciłam zrezygnowana głową - dobrze, ale wisisz mi ogromną przysługę...
    Wręczyłam Harry'emu Nando's, a ten odstawił go na ziemię, i rzucił się na mnie żeby mnie wyściskać.
    - DZIĘKI! - wrzeszczał Harry dusząc mnie - JESTEŚ WIELKA!
- NIALL! - krzyknęłam ostatkiem sił, i mój chłopak szybko przybiegł do mej sypialni - weź... go stąd... - wydyszałam pokazując głową na ściskającego mnie Styles'a.
    Horan tylko wyszczerzył swoje białe zęby, podszedł do Harry'ego, szepnął mu coś na ucho, i uśmiechnął się do mnie. Ten drugi zarumienił się, spojrzał na mnie przepraszająco, wziął kota i wyszedł z pokoju podenerwowany.
    Tymczasem ja już leżałam w objęciach Niall'a, a dokładniej na nim, i rozkoszowałam się tą chwilą. No ale ciekawość wzięła w górę.
    - Co mu powiedziałeś? - zapytałam przerywając pocałunek i patrząc mu w oczy.
Chłopak pokazał swoje białe zęby, i odgarnął mi za ucho kosmyk moich brązowych włosów.
    - Tajemnica - szepnął mi do ucha i pocałował...


    - Ty jednak jesteś głupi - powiedziałam patrząc na Louis'a.
Biegał po całym domu w kostiumie Supermana, i krzyczał że uratuje dziewczynę która ma się spotkać z Harry'm. Debil.
    - Uratuje ją! - krzyknął i wybiegł na korytarz, mijając zaskoczoną sprzątaczkę, Ali z którą zdążyłam się zaprzyjaźnić.
- Co tym razem? - zapytała.
- Twierdzi, że musi uratować dziewczynę z którą Styles ma się spotkać - powiedziałam zrezygnowana i zaprosiłam ją do pokoju.
    Alison, poznała już wszystkich chłopców, i nie mogła mi przestać mówić jakie to mam szczęście. Raz usłyszałam od niej, że gdy zaczęła pracować w tym hotelu, oni się właśnie wprowadzili.
    - A więc - zaczęłam - co tam u Ciebie? - zapytałam kierując się w stronę kanapy.
- Dobrze - rozpromieniła się - a u Ciebie?
- A no całkiem całkiem - odpowiedziałam, układając się w wygodnej pozycji na sofie.
    - A gdzie Niall? - posłała mi znaczące spojrzenie.
- Ten głodomor? - zapytałam - pojechał gdzieś.
    Spojrzała na mnie, i już chciała coś powiedzieć, gdy nagle do pokoju  wpadli Harry z Lou.
- A Ty nie na randce? - posłałam pytające spojrzenie do Styles'a, lecz odpowiedział mi Louis.
- Niall miał wypadek, jest w szpitalu - powiedział, i już zbiegaliśmy po hotelowych schodach, byle jak najszybciej dotrzeć do samochodu.




*oczami Niall'a*
PODKŁAD WŁĄCZ GO :)

    Obudziły mnie głosy. Nie za bardzo pamiętałem co się wydarzyło. Ktoś nade mną się kłócił. To chyba... Caroline i chłopcy! 
    - Caro... - chciałem powiedzieć lecz z mojego gardła wydostało się tylko jakieś chrząknięcie. Otworzyłem i oczy, i spojrzałem na nią. Była piękna, i płacząca. Ten smutny widok dodał mi sił - Caro - wyszeptałem cicho.
    Dziewczyna obróciła się twarzą do mnie, i na jej twarzy zagościł uśmiech. Uklęknęła przy mnie, chwytając mnie za rękę.
    - Gdzie jestem? - zapytałem ją cicho - to miejsce nie przypomina mi żadnego które znam - powiedział z trudem.
- Ciii... - powiedziała, a po jej policzkach spłynęły łzy. Nie wiem skąd, ale znalazłem w sobie siłę, i otarłem je dłonią, a ona schowała w niej swój policzek - miałeś wpadek.
    Wstrząsnęło mną. Wypadek?
- Nic nie pamiętam - odezwałem się.
- Doktor powiedział, że to normalne. - wyszeptała, była cała zalana łzami.
- Czy ja... - moja broda zaczęła się trząść. Czułem, jakbym miał się zaraz rozpłakać. - czy ja umrę?
   Spojrzała się na mnie poważnie. Wyglądała, jakby oceniała co dokładnie mi się stało. Czy to coś poważnego, czy raczej błahostki. Widziałem, że chciała mi pomóc. Lecz nie miała jak...
   - Nie - odrzekła po chwili ciszy. - Nie pozwolę na to. Za bardzo Cię kocham, jesteś dla mnie wszystkim... Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby Cię zabrakło...- przybliżyła swoją twarz do mojej. - Niall, skarbie jesteś całym moim swiatem, gdybyś odszedł... Moje życie... nie miałoby sensu.
  Uśmiechnąłem się. Czułem, jak po policzkach spływają mi łzy. Resztkami sił, chwyciłem jej twarz i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek.
  Nagle poczułem ból w piersi. Czułem, jakby coś rozsadzało mnie od środka. Chciałem umrzeć, tak, bolało aż tak mocno... Gdy nagle dopadła mnie myśl, że nie mogę jej zostawić. Co będzie po śmierci? Czy jeszcze kiedyś ją zobaczę? Moje rozmyślania, przerwał kolejny ból, tym razem mocniejszy. Zacząłem krzyczeć. Zamykałem, i otwierałem oczy.
   Usłyszałem jak Caro woła lekarza, który przybiegł natychmiast. Widziałem, jak pielęgniarki chwytają mnie za ręce i przytrzymują bym się nie miotał.
   Z ogromnym bólem spojrzałem w stronę chłopaków i dziewczyny. Płakali wszyscy. Lekarz do nich podszedł, i kazał im wyjść.
   - KOCHAM CIĘ! - wykrzyczałem do Caro, tak głośno, że ból stał się nie do zniesienia...
   Nagle, przed oczami zaczęły pokazywać mi się czarne plamy... A potem nie widziałem nic. Tylko zagłębiałem się czerń, nicość, pustkę...



_________________
Ojej... Dawno mnie tu nie było... Przepraszam :) szkoła, i ogólnie cały czas zawalony... Postaram się dodawać regularnie wpisy :) + NAWET NIE WIECIE JAK SIĘ UCIESZYŁAM NIE BYŁO MNIE JAKIEŚ 2 MIESIĄCE A TU PRZYBYŁO PONAD TYSIĄC WYŚWIETLEŃ, KOCHAM WAS ♥
Jesli Ci się spodobało, skomentuj, i zaobserwuj :)